środa, 30 maja 2007

Drodzy Przyjaciele,

Od jakiegoś już czasu odczuwałem coraz dokuczliwszy ból w kolanie oraz w stopach. Myśląc, że mój stan fizyczny się poprawi, zdecydowałem, że nie będę Was o tym alarmować. Jednak pomimo dwóch tygodni odpoczynku i leczenia, jestem zmuszony przerwać tą pieszą wyprawę, przez którą za bardzo zacząłem cierpieć i, jestem o tym przekonany, która zaczęła zagrażać mojemu organizmowi.
Bardzo długo zastanawiałem się przed podjęciem tej ważnej decyzji, która bardzo mnie zasmuca, dotyka mnie osobiście i Was, którzy mi zaufaliście i wspieraliście mnie od kilku miesięcy.
Postanowiłem mimo wszystko kontynuować moją przygodę na rowerze, bo z doświadczenia wiem, że powinno być to mniej obciążające.
Podjąłem tą decyzję w sobotę 25 maja, między Honfleur i Le Havre, na moście le Pont de Normandie.
W Havrze nie znalazłem niczego, co by mnie zadowoliło, więc udałem się do Rouen (pociągiem) i tam zamówiłem bardzo dobry rower. Jednak jego dostawa i wyposażenie zajmie co najmniej dwa tygodnie. W ten sposób, po tych blisko 2000 kilometrów na pieszo, wznowię trasę około 15 czerwca, żeby przebyć na rowerze pozostałe 4000 kilometrów (minimum) i osiągnąć mój „polski cel”.
Nie ukrywam, że przeżyłem naprawdę trudne chwile, ale w momencie, gdy piszę te słowa, znowu mam przekonanie, że możemy przeżyć wielką wspólną przygodę.
Liczę na Was, że będziecie liczyć na mnie i że dacie się zabrać w podróż oraz, że razem będziemy nadal marzyć o „Od Atlantyku do Bałtyku”.
Wasza obecność jest od samego początku najlepszym środkiem dopingowym, a w tym ostatnim czasie stanowiła dla mnie szczególną pomoc i bardzo mi pomogła pokonać tą przeszkodę i podjąć decyzję o kontynuowaniu drogi. Dziękuję Wam za to stokrotnie z całego serca.
Jestem przekonany, że za kilka dni będę mógł przesłać Wam bardziej optymistyczne wiadomości. Od wczoraj jestem u mojego przyjaciela Marca, w rejonie Chartres. Jutro udam się do Anjou, a potem być może do Bretanii. Wykorzystam tą przymusową przerwę na rozpoczęcie prac nad wykładem multimedialnym, który będzie ostatnim etapem mojego projektu.
Aby zakończyć nieco weselszym akcentem, chcę powiedzieć, że dotąd musiałem co rana sprawdzać, czy jestem „na chodzie”, a od teraz będę po prostu wskakiwał na siodełko!..

Gorąco Was pozdrawiam,
Robert.

P.S. Czy przypadkiem to zdjęcie, zrobione dla żartu na plaży w Arromanches 15 maja, podczas odwiedzin moich młodych przyjaciół ze szkół w Saint-jacques–de-la-lande i w Pont-Réan, nie było znakiem ostrzegawczym?