wtorek, 21 sierpnia 2007

FINAŁ - już w Polsce

Dzisiaj w Domu Bretanii w Poznaniu odbyło się spotkanie z Robertem.

poniedziałek, 2 lipca 2007

120 kilometrów od granicy holendersko-niemieckiej.

Oto kilka nowin:

1.
Grobla... grobla...

Nie wiem, ile mierzy ta tak słynna grobla, wiodąca z Nantes do Montaigu, za to dzisiejszego ranka przemierzyłem najdłuższą groblę Niderlandów.
Wybudowana w 1932 roku, ta grobla o długości 30 kilometrów, szerokości 90 metrów i wysokości 7 metrów oddziela słodkowodne jezioro Ijsselmeer, które zajmuje część dawnego Zuiderzee, od Waddenzeen (morza Wadden).
Dokument, który był moim przewodnikiem (guide, anagram słowa digue, czyli grobla), nie zawierał informacji, czy powstała jakaś piosenka na cześć tej Północnej Grobli...

Na zdjęciu: la digue du nord Afsluitdijk (grobla na północy Afsluitdijk)

2.
Canal plus

W 1681 roku ma miejsce otwarcie „Kanału Dwóch Mórz” (canal des Deux Mers), który łączy rzekę Garonne z Morzem Śródziemnym. Świadek tego wydarzenia, Vauban, zaczyna snuć marzenia o sieci kanałów łączących wszystkie duże rzeki królestwa, która pozwoliłaby wszystkim statkom, nawet królewskim galerom, dotrzeć z Dunkierki do Besançon „bezpośrednio od morza do morza, bez nakładania drogi (przez Gibraltar)”.
Podczas gdy w Niderlandach ta polityka rzeczna jest cały czas aktualna, nie mogę powstrzymać się o losie, jaki został zgotowany 3 wieki później wielkim ideom Generalnego Komisarza Ludwika XIV !!!

3.
Holandia, Niderlandy ???

Nazywanie Holandią kraju, którego stolicą jest Haga, jest popularnym nonsensem, bo powinno się kraj ten nazywać Niderlandami. Tak naprawdę, Holandia Północna i Holandia Południowa to tylko dwa regiony Niderlandów. No dobrze, ale nie dzielmy włosa na czworo z tego powodu! Pora na ciekawostkę o serach: miasto Gouda leży w Holandii Południowej, natomiast miasto Edam jest położone w Holandii Pólnocnej !!!
Skoro nie popełniamy błędu mówiąc, że Gouda i Edam są serami z Holandii, to może równie dobrze możemy powiedzieć, że Roquefort i Morbier są z tego samego regionu ????

Na zdjęciu: druga flaga Niderlandów

4.
Subway

Aby ukryć się przed burzami, które szalały nad Amsterdamem, postanowiłem rozciągnąć mój śpiwór pomiędzy metalowymi konstrukcjami mostu, który z jednej strony umożliwiał przejście nad tym kanałem, a z drugiej umożliwiał temu kanałowi oraz drodze przejście pod głównym dworcem miasta. Około północy zostałem jednak odkryty przez policję... Ponownie bez dachu nad głową, schroniłem się tym razem na zadaszonym parkingu, który, jak się zdawało, mógł mi zagwarantować ochronę przed wodą oraz zapewnić spokój. Miałem rację, ale, niestety, kiedy około 7 rano chciałem opuścić mój przybytek, okazało się, że na mojej drodze wyrosła krata wysoka na minimum 3 metry !!! Czekając, aż jakiś członek klubu fitness mnie uwolni (bo to do klubu fitness należał ten Eden), spędziłem 2 godziny na rozwiązywaniu krzyżówek !!!

Na zdjęciu: Mobil Home

5.
Ach, jakież te Holenderki są eleganckie i ładne na swoich rowerach !!!

6.
Od granicy Niderlandy/Niemcy dzieli mnie 120 kilometrów, więc kolejne wiadomości, które do Was dotrą, zostaną wysłane z tego czwartego kraju, który będę przemierzał...

Nasz przyjaciel Marc dołączy do tych wiadomości parę fotografii. Stokrotne dzięki za Waszą wierną obecność.
Ucałowania dla wszystkich...

sobota, 30 czerwca 2007

Między Rotterdamem a Amsterdamem

Naturalnie w deszczowy dzień!

1.
Coś mi się wydaje, że nasz narodowy ser zawdzięcza swą nazwę
normandzkiej wiosce Camembert, w której dawno dawno temu został
znaleziony przepis na jego wyrób.
Wczoraj za to spałem w gminie Gouda...
Czy to tutaj narodził się słynny niderlandzki ser?

2.
Tutaj, w Niderlandach, rowerzysta nie jest intruzem. To zupełnie inna
rzecz, jazda na rowerze tutaj niż we Francji... Ścieżki rowerowe, a nie
pobocza, uśmiechy, pozdrowienia... i nawet kosze na śmieci dla
rowerzystów, z których można skorzystać nie schodząc z roweru!

3.
Parę dni temu przejeżdżałem przez małe miasteczko Sangatte...
Traumatyczne przeżycia z czasu obozu uchodźców są silne u jego
mieszkańców. W Calais kolumny z sylwetkami dalej gdzieś błądzą... Co
robi ONZ i Unia Europejska? Nie mogłem powstrzymać się od myśli, co
dzieje się na wybrzeżu hiszpańskim... W Sangatte też widziałem billboard
reklamujący konkurencyjne ceny jakiegoś supermarketu umieszczony przy:
bulwarze Wolności!!!

4.
Zrobiłem sobie zdjęcie na skalistym brzegu Cap Blan Nez, u stóp którego
wołałem Ziemia! pewnego lipcowego dnia 84 roku po przepłynięciu wpław La
Manche...
Łezka kręci się w oku!!!

5.
W celu wykorzystania licznych niełaskawości Pani Pogody, kupiłem sobie
biografię Vaubana, na którego realizacje natykałem się wiele razy od
czasu mojego wyjazdu z Bretanii.

6.
Nie wiem, jaka byłaby reakcja mojego profesora od angielskiego i moich
kolegów z kursu w Jarze, gdyby usłyszeli, jak ośmielam się mówić w
języku Wyspiarzy !!! Ostatecznie jakoś mi się to udaje, nawet jeśli od
czasu do czasu słowa z języka polskiego przyplątują się tam, gdzie nikt
ich nie prosił...
Oj, ciężkie, ciężkie jest życie poligloty!!!

7.
Z Belgii mógłbym Wam wysłać: komiks z Tintinem, porcję frytek, obrazek
Delucka, obraz Rubensa, kawałek kanału, gotowe danie, sukces J. Brela,
historię kraju, żółtą koszulkę Mercka...
Wybór był tak trudny, że Was po prostu pozdrowię:
Au revoir (po francusku), do widzenia (po polsku), tot ziens (po
flamandzku), arivederchi (po włosku) i oczywiście po niderlandzku: alpen
aan den rijn!!!

czwartek, 21 czerwca 2007

Saint Valéry sur Somme

Pora na cykl wiadomości z wybrzeża la Côte
d'Albâtre, dla wszystkich moich adresatów.

1.
Guillaume, siódmy i ostatni z książąt normandzkich, zyskał przydomek "Zdobywca" dzięki wygranej pod Hastings w 1066, natomiast jest jeszcze jeden Normandczyk, który może poszczycić się o wiele większą liczbą zwycięstw: Jacques Anquetil. Ów "Jacques Zdobywca" wygrał przeszło 200 zawodowych wyścigów, w tym 5 wyścigów Tour de France, 2 Tour d'Italie i jeden Tour d'Espagne!!!
A ja, z powrotem "w siodle" od ostatniego piątku, na szlaku mojej przygody "Od Atlantyku do Bałtyku", w tą niedzielę miałem zaszczyt przejechać przez miejscowość, w której urodził się w 1934 roku "Jacques Zdobywca", a także tą, w której w 1987 roku się "poddał".
Czy mogłem sobie wyobrazić silniej przemawiający symbol?
Zapoznałem się również z wynikami "wyścigu na dwóch kółkach", którego drugi etap rozgrywał się w tą niedzielę. Niektórzy się nie zorientowali, inni zamiast koszulki lidera poczuli smak porażki. Takie jest prawo sportu.

2.
To jest tak piękne jak pocztowe kalendarze! Nie mówię o niewzruszonej parze kotków siedzących w wiklinowym koszyku, ale o tych wspaniałych zdjęciach, które nasza Poczta umieszcza w swoich kalendarzach. Myślę, że skaliste brzegi Etretat zajmują poczytne miejsce w tej kolekcji. Co do mojego osobistego kalendarza, wtorek 19 czerwca 2007 zostanie na długo zapisany w mojej pamięci, z powodu piękna białej kredy z krainy Caux, bo wreszcie mogłem "na żywo" zobaczyć te słynne i niezapomniane falezy. Są oszałamiające! Wielu innych przede mną oczarował ten spektakl: Maupassanta, Braqua, Coty'ego, Offenbacha...
Maurice Leblanc umiejscowił tutaj, na potrzeby swojej powieści, kryjówkę bardzo słynnego Arsene'a Lupin...
Awiatorzy Nungesser i Coli oblatywali nad nimi w 1927 roku przed nieudaną próbą pokonania Atlantyku...
I wreszcie, tytułem konkluzji, Victor Hugo napisał o tym wybrzeżu: "To najpiękniejsza architektura, jaka kiedykolwiek powstała..."

3.
Po Bretanii i Normandii, znalazłem się teraz w Pikardii.

sobota, 16 czerwca 2007

Rouen: stolica normandzka

Rollon i Guillaume: książęta normandzcy


Na początku X wieku pojawiło się dwóch przywódców Wikingów - jeden na wodach Sekwany, drugi na wodach Loary - każdy z nich odegrał tam ważną rolę. Chodzi o Hrolfra i Rognvaldra, którzy w historii Francji zapisali się jako Rollon i Ragenold.
W moim zbiorze opowiadań zatytułowanym "Stronice Loary", zainspirowanym wędrówką wzdłuż królewskiej rzeki w 2004 roku, jeden z tekstów nosi tytuł "La Batailleuse". W tekście tym wspominam rolę, jaką odegrała wyspa na Loarze, usytuowana pomiędzy Varades i Saint-Florent-le-Vieil, która stała się bastionem Wikingów podczas ich inwazji w roku 853.
W taki sposób, po rywalach Norwega Ragenolda, "napotkanych" w 2004 roku, w trzy lata później idę po śladach Duńczyka, czy Norwega, Rollona, który w 911 roku, na mocy traktatu z Saint-Clair-sur-Epte, otrzymał terytorium rozciągające się "od Epte do morza" z rąk Karola III Prostaka. Terytorium, które od tamtej pory nazywać się będzie Normandią i którego pierwszym księciem zostanie Rollon, zwany również Ralf le Marcheur (Ralf Chodziarz).
Ograniczona na wschodzie przez Bresle i na zachodzie przez Risle, początkowa Normandia (911) odpowiada w przybliżeniu dzisiejszym departamentom Seine-Maritime i Eure. Następnie (924), rozciągając się aż do Vire, wzbogaca się o dzisiejsze departamenty Calvados i Orne. I wreszcie (w latach 933 i 1051) zdobywa departament la Manche, a ograniczona jest rzeką Couesnon, która oddziela ją na zachodzie od Bretanii, jej sąsiadki, a czasem wroga.
Od poniedziałku 16 kwietnia, przekraczając Couesnon kilka kroków od Mont Saint-Michel, śledziłem karty historii Normandii. Przechodząc przez Saint-Clair-sur-Epte dwa miesiące później, znalazłem się w gminie, w której jesienią 911 roku historia ta się zaczynała, na brzegach tej rzeki, i której skromne brzegi połączą się ostatecznie z domeną królewską przeszło 5 wieków później, w 1468 roku.
Chodzi o domenę, do której zostanie dołączona dzięki Filipowi Augustowi w 1204 roku i która na nowo zmieni flagę między 1420 i 1450 rokiem za sprawą traktatu z Troyes.
Co ciekawe, z przerwą 176 letnią, Rouen łączy w historii pierwszego i ostatniego księcia normandzkiego.
Rollon, pierwszy z nich, uczynił z tego miasta stolicę swego terytorium, a Guillaume, ostatni, umarł tu 9 września 1087 roku.
Jeśli zaś o mnie chodzi, 1096 lat po sakrze Rollona - którego imię po francusku oznacza Robert - i w 920 lat od śmierci Guillauma, przymierzam się do kontynuowania mojej ekspedycji "Od Atlantyku do Bałtyku" nie na pokładzie drakkara, lecz na rowerze, po przegranej bitwie w Hawrze w sobotę 26 maja 2007 roku. To ekspedycja, podczas której za kilka tygodni "zrobię najazd" na ziemię rodzinną Skandynawskiego wodza, oczywiście po stratowaniu ziemi Guillauma, jego potomka, który urodził się w wieczór Bożego Narodzenia 1027 roku w Falaise i który, w 1066 roku, zostanie królem Anglii, w przeddzień swego zwycięstwa w Hastings.

Rouen, piątek 15 czerwca.

A teraz: czas na siodełko!

środa, 30 maja 2007

Drodzy Przyjaciele,

Od jakiegoś już czasu odczuwałem coraz dokuczliwszy ból w kolanie oraz w stopach. Myśląc, że mój stan fizyczny się poprawi, zdecydowałem, że nie będę Was o tym alarmować. Jednak pomimo dwóch tygodni odpoczynku i leczenia, jestem zmuszony przerwać tą pieszą wyprawę, przez którą za bardzo zacząłem cierpieć i, jestem o tym przekonany, która zaczęła zagrażać mojemu organizmowi.
Bardzo długo zastanawiałem się przed podjęciem tej ważnej decyzji, która bardzo mnie zasmuca, dotyka mnie osobiście i Was, którzy mi zaufaliście i wspieraliście mnie od kilku miesięcy.
Postanowiłem mimo wszystko kontynuować moją przygodę na rowerze, bo z doświadczenia wiem, że powinno być to mniej obciążające.
Podjąłem tą decyzję w sobotę 25 maja, między Honfleur i Le Havre, na moście le Pont de Normandie.
W Havrze nie znalazłem niczego, co by mnie zadowoliło, więc udałem się do Rouen (pociągiem) i tam zamówiłem bardzo dobry rower. Jednak jego dostawa i wyposażenie zajmie co najmniej dwa tygodnie. W ten sposób, po tych blisko 2000 kilometrów na pieszo, wznowię trasę około 15 czerwca, żeby przebyć na rowerze pozostałe 4000 kilometrów (minimum) i osiągnąć mój „polski cel”.
Nie ukrywam, że przeżyłem naprawdę trudne chwile, ale w momencie, gdy piszę te słowa, znowu mam przekonanie, że możemy przeżyć wielką wspólną przygodę.
Liczę na Was, że będziecie liczyć na mnie i że dacie się zabrać w podróż oraz, że razem będziemy nadal marzyć o „Od Atlantyku do Bałtyku”.
Wasza obecność jest od samego początku najlepszym środkiem dopingowym, a w tym ostatnim czasie stanowiła dla mnie szczególną pomoc i bardzo mi pomogła pokonać tą przeszkodę i podjąć decyzję o kontynuowaniu drogi. Dziękuję Wam za to stokrotnie z całego serca.
Jestem przekonany, że za kilka dni będę mógł przesłać Wam bardziej optymistyczne wiadomości. Od wczoraj jestem u mojego przyjaciela Marca, w rejonie Chartres. Jutro udam się do Anjou, a potem być może do Bretanii. Wykorzystam tą przymusową przerwę na rozpoczęcie prac nad wykładem multimedialnym, który będzie ostatnim etapem mojego projektu.
Aby zakończyć nieco weselszym akcentem, chcę powiedzieć, że dotąd musiałem co rana sprawdzać, czy jestem „na chodzie”, a od teraz będę po prostu wskakiwał na siodełko!..

Gorąco Was pozdrawiam,
Robert.

P.S. Czy przypadkiem to zdjęcie, zrobione dla żartu na plaży w Arromanches 15 maja, podczas odwiedzin moich młodych przyjaciół ze szkół w Saint-jacques–de-la-lande i w Pont-Réan, nie było znakiem ostrzegawczym?

poniedziałek, 30 kwietnia 2007

Cherbourg

Przystanek w Cherbourg i punkt dostępowy do Internetu.

1: zwiedzanie

Gréville-Hague

Jean-Franois Millet (1814 - 1875), malarz, autor obrazów "Anioł Pański" i "Kobiety zbierające kłosy" urodził się 4 października 1814 roku w wiosce Gruchy w gminie Gréville-Hague. "Mistrz realizmu chłopskiego" Dzieło J. F. Milleta, który pracuje w Barbizon począwszy od 1849 roku, znacznie odbiega od prac jego przyjaciół malarzy, Théodore Rousseau, Charles-François Daubigny... Bardziej zainteresowany życiem chłopskim w okolicach Barbizon, tworzy zaskakującą jego syntezę, przypominając sobie równocześnie o swym normandzkim dzieciństwie. Wizja bez żadnych ustępstw, czasem naznaczona pewną czułością, subtelna obserwacja życia na wsi zbliżają go do realizmu w stylu Courbeta. Dostrzegamy w malarstwie Milleta pewne intencje polityczne, które sprawiły, że utrzymywał się z dala od paryskich salonów. Van Gogh znajdzie u Milleta bogate źródło inspiracji.

Omonville-la-petite

Jacques Prévert (1900 - 1977). W latach trzydziestych, wraz z przyjaciółmi z trupy teatralnej Groupe Octobre, Jacques Prévert odkrywa ten "rajski zakątek", Przylądek la Hague. W 1970 kupuje dom w Val, w Amonville-la-petite. Będzie tu mieszkał aż do swojej śmierci w kwietniu 1977 roku. Na małym cmentarzyku w Amonville poeta spoczywa obok swej żony Jacqueline Prévert i Michelle, swej córki.

Barneville-Carteret

Osobowość reklamy, która urodziła się w tym mieście, to "Mère Denis", przedstawicielka marki "Vedette", słynąca ze swego niepowtarzalnego akcentu i znanego sloganu "Ca c'est ben vrai !" (To prawda!).

2 Mięczaki*

Wybrzeże zachodnie (la côte ouest /czytaj: lakotłest/, nie mylić z alkotestem!) półwyspu Cotentin jest regionem, w którym kwitnie zbieractwo mięczaków*. Czy to z tego właśnie powodu korespondentka pewnej gazety regionalnej upiększyła swój artykuł (skądinąd wspaniały) niezłą literówką*, myląc Morze Bałtyckie z Morzem Adriatyckim?

* Mięczaki oraz literówka to po francusku ten sam wyraz, coquille. Stąd gra słów Roberta.

3 La Côte des Havres

8 naturalnych portów, usytuowanych pomiędzy Barneville-Carteret i Granville to jedyne tego rodzaju wybrzeże na zachodzie Francji. To zgrupowanie portów, sąsiadujące z "Passage de la Déroute" poniżej poszarpanego skalistego brzegu la Hague, świadczy o zróżnicowaniu normandzkiego wybrzeża. Mówi się, że Wyspy Chausey oraz Wyspy Anglo-Normandzkie są pozostałością po terenie niegdyś pokrytym lasem Scissy.

4 Granville

Czy ta nazwa, "Passage de la déroute" (Droga ucieczki), pochodzi od ucieczki, którą musiała się salwować ludność Wandei (Biali) w porcie Granville, do którego zawinęli w poszukiwaniu wsparcia ze strony floty angielskiej? Zastawszy port normandzki zablokowany, Wandejczycy byli zmuszeni zawrócić podczas kampanii w Galerne, po czym zostali zmasakrowani przez Republikanów, "Niebieskich", którzy wpędzili ich w wody Loary nieopodal Ancenis, Oudon...

5 Reaktor

We Flamanville spotkałem kilku członków ruchu Greenpeace, którzy przybyli, by manifestować przeciwko rozbudowywaniu instalacji nuklearnych. W przeddzień naszego spotkania policja i żandarmeria interweniowała, żeby usunąć kilku manifestantów, którzy na znak protestu wspięli się na szczyt dźwigu budowlanego.

6 La Hague

Ten region Cotentin jest bardzo naznaczony przez obecność energii jądrowej: jest tu centrala we Flamanville oraz fabryka przetwarzania odpadów nuklearnych, której instalacje są widoczne wiele kilometrów wokół.

Pytanie: czy jest jakiś związek pomiędzy energią nuklearną a mnożeniem się przypadków zachorowań na białaczkę?