wtorek, 10 kwietnia 2007

Saint-Brieuc, wtorek 10 kwietnia

Saint-Brieuc
Wreszcie dostęp do Internetu, po kilku dniach "ciszy"

A więc czas na wiadomości:

1.
Czekając na mojego przyjaciela Jo i w celu schronienia się przed gwałtownym wiatrem, który wiał na "Wybrzeżu Legend" ("Côtes des légendes"), wszedłem do tutejszego schroniska.

2.
Stawiając czoła przysłowiu "En avril ne te découvre pas d'un fil" (w języku polskim będzie to mniej więcej "w kwietniu nie zrzucaj ani kawałeczka ubrania"), odkryłem moje ciało na tyle, na ile pozwala przyzwoitość, i odbyłem swoją pierwszą kąpiel morską w roku 2007, na plaży Guerzit w Zatoce Morlaix. Trochę zimno, ale jak wszyscy dobrze wiedzą, kąpiele w słonej wodzie są dobre dla stawów.

3.
W sobotni poranek 7 kwietnia, przechodząc przez most w Toul an Héry, opuściłem ścieżki departamentu Finistère i od tej pory prowadzą mnie drogi departamentu Côtes d'Armor, który aż do marca 1990 roku nazywał się Côtes du Nord, zdarzało się więc, że umiejscawiano go między Lille i Dunkierką. Po przejściu tego departamentu, znajdę się w Ille et Vilaine, który jest mi bardzo dobrze znany.

4.
W piątek 1 kwietnia zrobiłem sobie wolny dzień na Wyspie Ouessant, a w sobotę wielkanocną popełniłem recydywę i podarowałem sobie rejs po archipelagu 7 wysp (w rejonie Perros-Guirrec) oraz na wyspę Bréhat. Spędziłem ten dzień w towarzystwie dwóch Tajwanek, co nadało mojej eskapadzie jeszcze bardziej egzotyczny wymiar. Już kiedyś byłem w okolicy tego archipelagu, z tym że kajakiem.

5.
Około dziesięć lat temu spędziłem noc "sentymentalną" na plaży Binic (to około 20 kilometrów na zachód od Saint-Brieuc). Ta noc pod gołym niebem zainspirowała mnie do napisania wiersza. Ten wiersz okazuje się aktualny, bo właśnie spędziłem taką noc z poniedziałku na wtorek na tej samej plaży,; ale sam!

A zatem oto ten wiersz*, który wtedy zatytułowałem:
Równonoc

Pod okiem wielkiej latarni czuwającej na horyzoncie,
położyli się, kołysani przez odpływ.
Plaża stała się wtedy olbrzymią klepsydrą,
która odmierzała czas do poranka.
Potem, kiedy zmrok zagarnął gwiazdy,
prosili fale, by zmazały z piasku ślady ich ciał.
Morze, któremu została powierzona ta tajemnica,
obiecało kochankom stać na jej straży aż do końca świata.
Niestety, na szerokim morzu żeglował rybak,
w którego sieci wpadł ten sekret.
Marynarze, ucieszeni ukrytym skarbem,
ułożyli piosenkę dla akordeonisty, który
rozpuścił plotki we wszystkich barach w porcie.
Morze, zdradzone w ten sposób przez swych zbyt gadatliwych ludzi,
ukoiło swój gniew, topiąc załogę.
Dziś, na naszych wybrzeżach, po tej przygodzie pozostaje
piosenka.
W nowej zwrotce łączy na zawsze
kochanków, morze i marynarzy.
Zupełnie, jak te pieśni w karczmach, które poją się
radością i bólem Ludzi.

*[w wersji francuskiej w wierszu występują rymy-tłum.]

6.
A oto wersja bretońska "liczb i liter". Ofiarowuję ją szczególnie moim przyjaciołom z Bretanii. Jeśli chodzi o pozostałe osoby, powinny wiedzieć, jak wymawia się nazwy tych miejscowości.
Plouneour Trez + Plouescat + Malestroit = Goulven

7.
Nowa, ale krótka, seria portretów:
księgarz-kawiarz
prawnik z ONZ, odpowiedzialny za "budowanie" kraju w Kosowie
szef schroniska dla młodzieży
bardzo młody budowniczy zamków z piasku
Węgierka
Tajwanka, twórczyni kreskówek
potomek Lamartina


Brak komentarzy: